sobota, 7 lipca 2012
W pogoni za legendą, Wimbledon 2012
Ciężko się doczekać i równie ciężko jest przed tym finałem coś mądrego napisać. Serce podpowiada zwycięstwo krakowianki, a umysł znajduje na to nawet logiczne argumenty. W wielkim skrócie, siłowym graniem nie byłoby szans, ale Agnieszka, nasza drobna Isia, gra przecież inaczej! Technicznie, mądrze, z głową i do tego świetnie przewiduje. Do tego nie będzie walczyła z krzykliwą Azarenką, z którą ma jakąś blokadę psychiczną, a z Sereną Williams. Oczywiście, Serena jest równie mocna, a jak pokazuje jej ostatni mecz z białorusinką nawet zdecydowanie mocniejsza. Serena w półfinale posłała swojej rywalce 24 zabójcze asy ale to właśnie z nią Isia może sobie pozwolić na grę bez kompleksów.
Pozostaje już tylko przyszykować sobie elegancką herbatkę, bo jak wybije przysłowiowy "tea time" będziemy już wszystko wiedzieli. Poznamy odpowiedź na pytanie czy stała się historia jeszcze większa niż ta, która już się wydarzyła! Wimbledon, finał singla kobiet 2012!
w oczekiwaniu, dwa limeryki do jakich sprowokował mnie swoim konkursem Szanowny Redaktor Tomasz Zimoch na swoim fejsie
coś o katarze
czy pod dachem, czy też bez
Wielki szlem to żaden stres
w korcie katar nie przeszkadza
bo on nie gra, jak i papa
na Serenę czeka kres
i coś o gardle
dużo Iśka dziś nie powie
raczej będzie szczędzić słowie
lecz nie w gębie jest to sztuka
wygrać szlema, ot nauka
więc na tea time świat się dowie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz